Skąd ja to znam?
3 sierpnia 2019
Zakochując się..
4 sierpnia 2019

Ten wpis dedykuję. Mojej przyjaciółce, z którą przeszłyśmy długą drogę w Londynie i z którą tak zwane losy rozdzieliły mnie fizycznie. To dziewczyna, która niewiele mówi, bardzo wiele czuje i widzi i wszystkim się zachwyca. Zupełnie nie na czasie.. tu potrzebuję dodać, że wpis ten przegryzam świeżo zerwanym pomidorem, który udaje się do mojego brzucha, chciałabym powiedzieć, z radością, ale tego nie wiem, za to w towarzystwie chleba myśliwskiego, który tak dobry tylko na Podlasiu, i to wiem.

Ta dziewczyna uczy mnie, jak czerpać przyjemność z chwili. Jak pójść o jeden krok dalej, choć może być trudno i boleśnie, chciałabym powiedzieć, że uczy mnie milczeć i może nawet tak powiem, dodając, że to może nie być mój główny talent i te nauki przyswajam w sobie tylko znanym tempie.

Patrzę, jak można dużo z siebie dać, jak podejść do relacji odkładając swoje zabawki zwane lękami i przekonaniami  i wyjść poza potrzebę rozwiązywania życiowych sytuacji metodą – albo w tę albo wew tę.

Pojechałam do niej, żeby usiąść pod starymi kasztanami i się zatrzymać. I chciałabym powiedzieć, że takie rzeczy to ja umiem, ale okazało się, że nie do końca. Okazało się natomiast, że jest we mnie wewnętrzny prowokator, który tam, gdzie trzeba ogórki kisić i przerabiać buraki, chce siedzieć i patrzeć w okno, a tam, gdzie przestrzeń na zadumę lub też bycie po prostu nawet i bez zadumy, to on tam tych ogórków szuka. Dziwna sytuacja. A moja przyjaciółka naciskała guziczki.. całkiem celnie. Broniłam się jak mogłam, część zintegrowałam, część puściłam, część wyparłam, a potem wsiadłam do auta i przemierzyłam Podlasie ku domowi rodzinnemu, gdzie usiadłam w oknie kuchennym i zatopiłam się w zachwycie nad tak dobrze mi znanym zaokiennym krajobrazem.

Oj i takie wyzwanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EN