Cała wielka sprawa ze zmienianiem świata zaczyna się i kończy tak samo. Tak, być może jako ludzkośc, stoimy, nie po raz pierwszy w historii cywilizacji, na krawędzi klifu, i niewiele brakuje, żeby spaść w przepaść, ale.. jeśli Ty sam – sama, weźmiesz odpowiedzialność za nic więcej, niż swoje myśli, swoje emocje, swoje słowa, jeśli, zanim powiesz coś lub zrobisz, zatrzymasz się na chwilę i odpowiesz sobie na pytanie: chciałabym, żeby mi to ktoś powiedział, czy zrobił? I jeśli pozwolisz odpowiedzi poprowadzić Cię zgodnie z tym, co czuć dobrze, to świat zmieni się sam.
Jeśli uśmiechniesz się do każdego człowieka, którego zobaczysz na swojej drodze w ciągu dnia, powiesz pani na poczcie, że ma piękny pierścionek, a panu w kasie w supermarkecie, że podziwiasz to, że on może tak szybko skanować produkty przez kasę, świat zmieni się sam. Wyjmij słuchawki, podnieś wzrok znad telefonu i patrz. Patrz, jak możesz rozpromienić drugą istotę, i co to robi z Tobą.
Najdłużej patrz w oczy sobie. Rano w lustrze. I powiedz sobie prosto w te piękne oczy, że się kochasz. A kiedy złapiesz swoje odbicie w ciągu dnia, uśmiechnij się do siebie. Ta Istota w lustrze, w odbiciu szyby sklepowej, w reflekcie monitora, potrzebuje Twojej miłości najbardziej. I jeśli ona się rozpromieni, to świat jest inny już właśnie w tej chwili.
Nie bierz odpowiedzialności za to, jak ktoś się poczuje, albo co ktoś pomyślał, zrobił albo powiedział. Twoja odpowiedzialność zaczyna się i kończy na Tobie. W pełni. Więc łącz się ze sobą codziennie, wiele razy dziennie. Bądź świadoma – świadomy swoich myśli, uczuć i działań. Jeśli chcesz powiedzieć coś po to, aby coś sobie ująć, skrytykować się albo umniejszyć – lub zrobić to komuś, zatrzymaj się. Niech usta będą zamknięte, w zamian szerzej otwórz oczy, popatrz na kołyszące się nad Twoją głową drzewo i zachwyć się zielenią jego liści. A świat zmieni się w tym momencie.