Zapiski
17 listopada 2018
Miłość
28 kwietnia 2019

Dwa tygodnie temu z Ziemskiego planu odszedł człowiek, których w zawodzie duszpasterzy już dziś niewielu. Z pięknym prowadzeniem i wielkim spokojem, nie z tych czasów.
Znał wszystkich swoich parafian, zdaje mi się, że niósł coś, co dziś nazywają miłością bezwarunkową, ale cóż, mogę się mylić. Nie znałam go przecież tak dobrze. Ale serca jego nie trzeba było znać, było je czuć. Nie śpieszył się z odprawianiem mszy, ani z opowiadaniem kazań, nie rozglądał po cerkwi lustrując ludzi, jego oczy skierowane były zawsze „gdzieś”.. w dal. Nie podawał nigdy ceny za obrządki, u niego „co łaska” naprawdę znaczyło co łaska.
Pogrzebał moich dziadków, dał ślub moim Rodzicom, ochrzcił nas wszystkich, dał ślub mojej siostrze, potem ochrzcił jej dzieci, moje dzieci, a potem.. pochował moich Tatę, Mamę. 

Kiedyś, jako nastolatka, pamiętam to uczucie, kiedy zamykałam za sobą drzwi wchodząc do cerkwi, czułam, jakbym się przeniosła do innego wymiaru, do innego świata. Nie planowałam tego, tak się po prostu działo. Och, i żeby nie było, wiele, wiele razy dłużyły mi się te msze.. freski na suficie cerkwi, piękne i potężne, miałam przestudiowane w wielu detalach. Kiedy jako dziecko pytałam mamę, jak długo jeszcze, zawsze odpowiadała – jeszcze trochę.. och, nie rozumiałam tego określenia.
Nie było mowy o polityce, była święta przestrzeń, gdzie fruwała energia i czas miał zupełnie inny wymiar..

Kiedyś powiedział, że jeśli chcesz się modlić, ale nie znasz słów modlitwy, zapomniałeś może jak, to myśl o Bogu i mów alfabet. Twoja modlitwa trafi tam, gdzie trzeba.

Był obecny w moim życiu jako ciepły człowiek, z pachnącymi dłońmi i łagodnym spojrzeniem, ktory przychodząc po kolędzie, nigdy się nie śpieszył, ale też nigdy nie zostawał na żaden poczęstunek. Za to zawsze miał cukierki w kieszeni sutanny i pytał o wszystkich w rodzinie, po imieniu, zwyczajnie, jakby to była część jego rodziny.

I zapewne była.. w jakimś sensie był dla mnie pomostem do Rodziców. To nasza piękna mała cerkiew jest miejscem, gdzie łatwo poczuć Mamę, a on tam był zawsze. Pełen zrozumienia, spokoju, wolny od potrzeby podnoszenia głosu i grożenia palcem.

Z jakich przestworzy do nas przybył, do tej Siemianówki, małej wioski na Podlasiu, otoczonej lasem i spokojem, gdzie ani sława, ani kariera. Jakim świętym był w innych przestrzeniach..? Mam nadzieję, że jego dusza cieszy się z tego życia, jakie tu miała. Ja czuję się zaszczycona, że miałam szansę wzrastać w jego obecności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EN